sobota, 23 marca 2013

Rozdział 25


Ośrodek.

Krystian od spotkania z Markiem był bardzo zajętym człowiekiem. Masa pracy, matka na głowie, dlatego dużo nie myślał o tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Wiedział jedno, dzwonienie do Łukasza nie ma sensu, bo jak by mu teraz to wszystko wytłumaczył. Powiedziałby: „Hej, mam dla Ciebie dobre wieści, wystawiłem Cię wtedy, bo mnie okradli, więc to nie Twoja wina. A złe wieści, przespałem się z Twoim sąsiadem, było bosko, ale właściwie nic to nie znaczyło”. 
Oj tak, to by były świetne wytłumaczenia. Swoją drogą na myśl o seksie z Markiem, Krystian sam do siebie się uśmiechnął: „Co to za facet, z zajebistym ciałem i uśmiechem, do tego to poczucie humoru, ciekawe czy dla odmiany da się na kawę wyciągnąć, a jak nie na kawę, to do łóżka znowu, seks z nim był nieziemski”.
Krystian nie przepadał za seksualnymi przygodami, bo czuł zawsze po takich razach nienasycenie. Teraz odczuwał taki stan, ale Marek jednak nie odezwał się do niego, mimo że miał jego numer. Krystian westchnął. Jego rozmyślania przerwała mu Weronika, jego asystentka:
-  Krystian, co jest? Modele czekają, a Ty pływasz myślami gdzieś daleko. Wszystko w porządku?
-  Nie bardzo, zresztą sam nie wiem – odpowiedział szczerze.
- Wiesz, że zawsze możesz ze mną pogadać, prawda? Znowu matka coś wymyśliła? - zapytała, bo znała doskonale matkę Krystiana, wiedziała, że kobieta ta czasami przegina w tym co mówi i w tym co robi.
- Nie, wyjątkowo matka ostatnio jest grzeczna – roześmiał się Krystian i przypomniał sobie, jak jego matka zachowywała się po śmierci jego ojca. Nagle zaczęła być bardzo towarzyska i nie stroniła od dużych ilości alkoholu. Nawet raz musiał ją odebrać z izby wytrzeźwień. Wiedział, że mocno przeżyła śmierć jego ojca, ale zaczął myśleć, że powoli wszystko wraca do normy.
-  Zatem co? Kłopoty łóżkowo-uczuciowe? - drążyła dalej temat Weronika.
-  Bingo. Nawaliłem z jednym fajnym chłopakiem, a z innym fajnym się przespałem  i teraz nie wiem, co dalej – powiedział.
-  Ok, widzę, że to dłuższy temat. Po pracy wyskoczymy na kawę i mi wszystko opowiesz, bo jak zaraz nie weźmiemy się do pracy, to nasi nadzy modele urządzą sobie tam orgię w studiu – roześmiała się.

Krystian lubił Weronikę. Zawsze mógł na niej polegać, cenił to w przyjaciołach. Weronika sama łatwo w życiu nie miała, trafiła w życiu na beznadziejnego faceta, który zrobił jej dziecko i zwiał, zostawił ją bez środków do życia, a miała wtedy zaledwie osiemnaście lat. Rodzice wywalili ją z domu praktycznie. Ona jednak nie załamała się, ogarnęła swoje życie bez pomocy innych. Obecnie mocno stąpa po ziemi i nie boi się wyzwań, jakie rzuca jej życie.

***
Tymczasem w szpitalu Michał denerwował się. Ubrał się w normalne ciuchy, spakował swoje rzeczy i czekał na Daniela. Z jednej strony czuł ulgę, że opuszcza szpital, z drugiej strony obawiał się tego, co go czeka. Daniel pojawił się punktualnie:
-  Gotowy? - zapytał.
-  Chyba tak – powiedział niepewnie Michał.
-  Chyba? Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem – powiedział twardo Daniel.
-  Gotowy – powiedział Michał pewniej.
-  No, już lepiej – uśmiechnął się Daniel i zarzucił na ramię torbę z rzeczami Michała.
-  To zbieramy się, wpadamy do Ciebie po rzeczy i jedziemy – powiedział Daniel i wskazał drzwi.

Pół godziny później byli już w mieszkaniu Marka i Michała. Marek zostawił mu kartkę, że musiał pojechać do teatru, ale na pewno do niego zadzwoni później. Michał zebrał kilka rzeczy.
-  Nie bierz za dużo, im mniej tym lepiej – powiedział Daniel.
-  To też rodzaj terapii panie opiekunie? - zaśmiał się Michał.
-  Coś w tym rodzaju. Ważne są rzeczy praktyczne, żadnych sentymentalnych, nie chcę by Ciebie coś tam rozpraszało. Zatem wiesz, żadnych pamiątek po rodzinie, chłopakach czy coś.
-  Nie ma problemu, jako, że nigdy nie miałem chłopaka, to więc nie będzie trudne – stwierdził ironicznie Michał.
-  Nie? - zdziwił się Daniel.
-  No nie, widzisz jak wyglądam. Nie jestem Mister World, a wiadomo, że faceci to głównie wzrokowcy – westchnął Michał.
-  Pierdolisz! Wygląd jest dobry na jeden numerek, na dłużej liczy się to co masz tu – stuknął palcem w czoło Michała.
-  Skoro tak mówisz – powątpiewał Michał.
-  Dobra, nie czas na pierdoły. Spakowany? - zniecierpliwił się Daniel.

Godzina jazdy samochodem i dotarli na miejsce. Oczom Michała ukazały się jakieś baraki.
-  A to co, jakiś obóz przetrwania? - skrzywił się Michał, który nie lubił tego typu klimatów.
-  Nie. Spokojnie, może nie wygląda to dobrze na pierwszy rzut oka, ale jest tu dość nowocześnie – powiedział Daniel.

Michał popatrzył powątpiewająco na otoczenie – baraki, mnóstwo drzew, boisko, znowu baraki, drzewa - westchnął zniechęcony. Podjechali pod główny barak. Daniel zarejestrował Michała, potem zaprowadził go do budynku, gdzie czekał na Michała pokój. Otworzył mu drzwi, wniósł torby, rzucił na łóżko.
-  Rozgość się, ja uciekam, wpadnę po Ciebie jutro z rana, do tego czasu zapoznaj się z otoczeniem.
Daniel po tych słowach zwinął się. Michał rozejrzał się po pokoju, w którym było mało rzeczy – łóżko, szafka na ubrania, stoliczek przy łóżku i właściwie tyle.
-  No świetnie, w co ja się wpakowałem... - powiedział do siebie na głos.
-  Spokojnie, ja też tak mówiłem na początku – usłyszał głos od strony niezamkniętych drzwi. Michał odwrócił się, ujrzał chudego blondyna o podkrążonych oczach.
-  Sorki, drzwi były otwarte i jakoś usłyszałem, co mówiłeś do siebie – powiedział blondyn i uśmiechnął się. Miał troszkę krzywy uśmiech. To, plus podkrążone oczy robiło koszmarne wrażenie.
-  Nie ma sprawy – wydusił z siebie Michał.
-  Jestem Kacper, przebywam już tu troszkę. Zobaczysz, da się przyzwyczaić.
-  Ja Michał. Zobaczymy.
-  Ok, idę, jakby co, to mieszkam pod trójką. Jakbyś czegoś potrzebował daj znać – powiedział blondyn i wycofał się z pokoju.
Michał nawet nie zdążył odpowiedzieć. Pomyślał tylko, że to będzie długi pobyt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz