Amorki i motylki
Patryk
najwyraźniej nie miał ochoty wracać do domu, choć miał zawitać w Poznaniu
jedynie na weekend. Od momentu poznania Grzegorza chodził z nieustannym
uśmiechem na twarzy, a jego oczy aż iskrzyły od tych emocji, jakie w sobie nosił.
Rano wstał
wcześniej niż Łukasz, który wrócił dość późno, w dodatku w stanie niezłej
pomroczności. Kiedy wszedł do jego pokoju czuł niezbyt miły zapach trawionego
ginu, a widok nie przedstawiał się zbyt ciekawie.
-
Może byś się w końcu ruszył i doprowadził do ładu. Wydaje się, że niebawem
musisz być w pracy?
Łukasz
leniwie otworzył oczy i spojrzał na przyjaciela dość nieprzychylnym wzrokiem.
Gdyby jego oczy umiały zabijać, Patryk z pewnością już by nie żył. Patryk nie
wydawał się jednak tą miną zbyt przejęty. Z natury trudno go było wyprowadzić z
równowagi, a teraz kiedy cały ogarnięty był hormonami szczęścia nic go zupełnie
nie ruszało.
-
Odwal się co? Leć do swojego Grzesia, bo aż dziw bierze że jeszcze tu siedzisz
- odburknął oschle Łukasz
-
Łukasz, może trochę więcej subtelności buraku? Fotograf Cię wystawił i się
odgrywasz na mnie?
-
Skąd wiesz?
-
Jak zwykle mówiłeś przez sen. Nie powiem, że kiedyś nie uważałem tego za dobrą
cechę, ale teraz niekoniecznie chcę tego słuchać.
-
To może czas żebyś wrócił do siebie, jak Ci się nie podoba - poirytowanym
głosem odparł Łukasz.
-
Wiesz, to nie jest głupi pomysł, bo najwyraźniej nie odpowiada Ci moje towarzystwo.
Do domu jednak nie wracam, mam urlop i zamierzam zostać dłużej w Poznaniu, czy
Ci się to podoba, czy nie. Na szczęście to spore miasto, więc wpadać na siebie
raczej nie będziemy - wyrecytował jednym tchem Patryk i nerwowo trzasnął
drzwiami od pokoju Łukasza.
-
Co za zazdrosne bydle - dodał pod nosem, udając się do kuchni po kawę. Z
zamyślenia nad ich wspólną przeszłością podczas której pokłócili się jedynie
jeden raz, wyrwał go dźwięk telefonu.
- Słucham -
odebrał połączenie, nie patrząc na wyświetlacz.
- Cześć Patryk,
tu Gregor, jak minęła Ci podróż do domu?
- Do domu? Też
chcesz się mnie pozbyć?
- Ja? Yyyy nie,
wręcz przeciwnie, ale myślałem, że jesteś tu tylko do poniedziałku... -
wycedził lekko zdziwiony Greg.
- Nie, wziąłem
dodatkowy urlop i zamierzam zostać tu dłużej. Nie znasz jakiegoś niedrogiego
hostelu, czy innej kwatery? Łukasz ma okres i nie chcę mu siedzieć na głowie.
- Eeee, tak się
składa, że znam jedno całkiem miłe miejsce - zaproponował z lekkim uśmiechem w
głosie Gregor.
- O to świetnie,
na jakiej ulicy i ile kosztuje? Mój budżet nie jest zbyt bogaty.
-O finanse się
nie martw, jak będziesz sprzątał i prasował, to zadokuję Cię za darmochę.
- Yyyy, czekaj
proponujesz mi mieszkanie u siebie?
- No w końcu nie
masz wysokiego budżetu to raz, a dwa nie będziemy musieli się umawiać na
mieście, żeby się spotkać. Więc jak?
- Wiesz, chętnie,
ale nie chcę się narzucać i w ogóle...
- Przestań
marudzić. Mam dziś wolne, mogę po Ciebie przyjechać i pojedziemy razem. Za
godzinę u Łukasza?
- Za godzinę.
Będę czekał.
Patryk odłożył telefon, zrobił
dzbanek kawy i odpłynął w myślach nad propozycją Grzegorza. Nie wiedział
dlaczego w sumie ten facet wywarł na nim takie wrażenie. Nigdy wcześniej nie
zdarzało mu się zauroczyć od pierwszego wejrzenia, więc tym bardziej się sobie
dziwił. Owszem, był bardzo towarzyski i lubił ludzi, ale nie do tego stopnia,
żeby obdarowywać ich z biegu tak wielką sympatią. Próbował to sobie wyjaśnić w
myślach, kiedy z zadumy wyrwał go Łukasz.
- Proszę, jaka filozoficzna mina,
czyżbyś zaczął używać mózgu? – zadrwił z kolegi Łukasz.
- Wiesz, kiedy jesteś niedorżnięty
robisz się strasznie wredny… - odstawił kawę i wyszedł do drugiego pokoju się
pakować.
Nie miał na szczęście zbyt wielu rzeczy,
gdyż planował jedynie trzydniowy wypad. Szybko powrzucał zawartość szafki do
torby i wyszedł z nią w stronę łazienki, aby zabrać resztę maneli. Łukasz
obserwował w milczeniu, jak Patryk się pakuje i zrobiło mu się dziwnie przykro.
- Co właściwie robisz?
- Nie widzisz? Pakuję się, nie będę Ci
siedzieć na głowie skoro sobie tego nie życzysz. Najwyraźniej nie możemy
przebywać razem na tak małej powierzchni – odparł, po czym wrzucił do torby
kosmetyki i szczoteczkę i zasiadł przy stole,, aby dopić kawę. Łukasz stał naprzeciwko
i wpatrywał się w przyjaciela coraz bardziej smutnym wzrokiem.
- Daj spokój, przepraszam, jestem trochę
zmęczony, skacowany i nie myślę zbyt bystro. Przecież Cię nie wyrzucam, nie to
miałem na myśli…
- Wiem, ale nie chcę się z Tobą kłócić,
a jesteśmy na dobrej ku temu drodze.
- Postanowiłeś wrócić do domu jednak?
- Nie, mówiłem przecież, że mam wolne. Na
tych kilka dni zamieszkam u Grega. Niedługo po mnie przyjedzie.
Patryk patrzył beznamiętnie w szafki
wiszące na ścianie unikając wzroku Łukasza. Ten z kolei poczuł, że w zasadzie ich
relacje psują się w ekspresowym tempie i przez głowę przeleciała mu myśl, że traci
swojego przyjaciela. Nie skomentował wypowiedzi Patryka, ale poczuł, że mu
zazdrości i czuł coraz większy żal. Przypomniał sobie, że wczoraj został
wystawiony przez Krystiana i zaczynał się zastanawiać, czy przyjdzie mu długo
spędzać życie w samotności. Przez moment nawet zaczął żałować decyzji o
przeprowadzce.
- Ejże, przestań się smucić, nie pasuje
Ci ta mina – zagadał Patryk- Przecież nic się między nami nie zmieniło, poza
drobną sprzeczką. Nie rób dramatu.
- Nie robię, jest mi jedynie smutno i
tyle – odparł z rozgoryczeniem w głosie Łukasz.
Patryk
podszedł do przyjaciela, objął go serdecznie i jak to miał w zwyczaju
poczochrał go po kręcących się włosach.
- Idź umyć zęby, Twój oddech zabija! –
roześmiał się Patryk i w tym samym momencie usłyszeli pukanie do drzwi.
- Otwórz, to na pewno Twój książę na
karym rumaku – znów zadrwił Łukasz
Patryk otworzył drzwi i rzeczywiście
jego oczom ukazał się Gregor. Był radosny, pogodny i widać było, że promieniuje
pozytywnym nastawieniem. Patryk wpuścił gościa do środka, choć wiedział, że
Łukaszowi wcale się to zbytnio nie spodobało.
- Cześć Łukasz – z uśmiechem przywitał
się Gregor a podchodząc do Patryka pocałował go na przywitanie.
- Cześć doktorze – odpowiedział oschle
Łukasz. Podobno jesteś dobry w ratowaniu ludzi?
- Hmm, tak mówią, a coś Ci dolega?
- Tak, mam ból istnienia i mógłbyś mnie
dobić humanitarnie…
Greg obdarzył Patryka pytającym wzrokiem
i zignorował całkowicie prośbę Łukasza.
- To co gotowy? – zapytał Patryka. Chciałem
po drodze Ci jeszcze coś pokazać, więc jeśli jesteś spakowany, to możemy
ruszać.
- Tak, jestem gotów, jedźmy.
Gregor wziął torbę Patryka, a ten
podszedł do przyjaciela siedzącego przy stole i wpatrującego się w kubek kawy.
- No to co Ukaszo, do zobaczenia – podał
mu dłoń i objął serdecznie.
- Taaaaa, trzymaj się i powodzenia –
odparł mu Łukasz.
Patryk również poczuł się źle z powodu
takiej sytuacji, ale z drugiej strony nie chciał się narzucać kumplowi swoją
obecnością. Uznał, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Mrugnął na pożegnanie
Łukaszowi i razem z Gregorem wyszli z mieszkania.
Łukasz został w mieszkaniu sam. Był
trochę zły na Patryka i czuł się niejako zdradzony, choć w zasadzie nie byli
już od dawna razem. Mimo to wciąż darzył go wielką sympatią i na swój sposób wciąż
go kochał. Poszedł do łazienki wziąć ożywczy prysznic i doprowadziwszy się do
ładu pojechał do pracy.
***
- Słuchaj Patryk, nie chcę się wtrącać,
ale wszystko u was w porządku?
- Nie wiem, czasem mam wrażenie, że
przyjaźń między byłymi, to jakaś farsa emocjonalna, choć uczucia już są
zupełnie inne… Jedźmy, jestem ciekawy gdzie mnie porywasz.
- Nic nadzwyczajnego, muszę jeszcze
wstąpić do kliniki i trochę przy okazji chciałem Ci się pochwalić – nieskromnie
przyznał Gregor.
- Hmmm, jeśli macie tam specjalistyczne
fotele na których można wygodnie zasiąść, to jestem za.
- Nie kuś mnie perwersie! – odparł Gregor
i wsiadając do swojego samochodu pilotował Patryka, który jechał tuż za
nim.
Niespełna kwadrans później zaparkowali przed budynkiem kliniki. Patryk był
zdziwiony, że mimo niezbyt wielkiego budynku, wnętrza były dość przestronne i
było tu całkiem sporo miejsca. Gregor z Patrykiem skierowali się na drugie
piętro.
- Słuchaj, znasz Michała prawda?
- Jasne, poznałem go pierwszego dnia u
Łukasza
- Leży tutaj, może chcesz go odwiedzić? Myślę,
że przyda mu się towarzystwo, a ja szybko załatwię swoje sprawy i możemy
jechać.
- Jasne, powiedz tylko gdzie go znajdę
- Jest w tej sali – Gregor wskazał
Patrykowi drzwi na końcu korytarza. Jak skończę przyjdę po Ciebie.
- Świetnie, do zobaczenia
Patryk podążył do sali Michała. Drzwi
były otwarte więc wszedł do środka i zobaczył siedzącego obok Marka.
- Cześć towarzystwo !- niemal
wykrzyknął, a na twarzy Michała i Marka pojawiło się zdziwienie.
- Co Ty tu robisz? Nie powinieneś być
już w domu?
- Czemu wszyscy mnie stąd wyganiają? –
zaśmiał się Patryk i podchodząc do Michała i Marka przywitał się z nimi
obejmując ich jak starych dobrych kumpli.
Porozmawiali chwilę, pożartowali sobie i
niedługo po tym w sali pojawił się Gregor.
- No dobrze, pacjent do łóżka, Marecki
do stołówki, bo brakuje Ci już tylko odrobinę do anorektyczki, a Ty ze mną –
zarządził Gregor i pożegnali się z Michałem i Markiem.
- No to się nazywa samiec alfa –
skwitował Marek z uśmiechem.
Gregor i Patryk opuścili pokój Michała,
który najwyraźniej dochodził już do siebie i udali się do domu Grzegorza, gdzie
Patryk miał spędzić kilka kolejnych dni ciesząc się urlopem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz