czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 22



Nowe spojrzenie

Po minionym weekendzie i nocnym spacerze z Błażejem, Łukasz zaczął spoglądać na niego z zupełnie innej perspektywy. Na tyle zaintrygował go ten chłopak, iż przystał na jego propozycję poniedziałkowego obiadu po pracy. Ten przeciągnął się był do późnych godzin wieczornych. Okazało się, że mają całkiem wiele wspólnych tematów, a gdy obaj zrzucają maski niedostępnych i bezinteresownie złośliwych małych kogucików, rzucających się sobie co raz do gardeł i oczu, są do siebie całkiem podobni. Wyjaśniało to zatem w pewnym sensie  ich wcześniejsze zachowania.
Niespodziewany zwrot sytuacji spowodował, że Łukasz przestał żałować, że spotkanie z Krystianem nie doszło do skutku, nawet się z tego cieszył. Minęła mu też złość na Marka, spowodowana tym, iż ten przespał się - a może i romansował już w najlepsze - z fotografem.

***
Środowy poranek zaczął się wyjątkowo za wcześnie i trwał dziwnie krótko dla obu z nich. Obaj pojawili się spóźnieni w pracy w tym samym momencie, razem przekraczając drzwi biura.
Znajdującej się akurat w sekretariacie Oldze oczywiście nie umknęło uwadze ich spóźnienie, domyślała się jednak czym jest spowodowane. Wystarczyło spojrzeć na strój Błażeja. Był ubrany dokładnie w to samo co dzień wcześniej, co nigdy mu się nie zdarzało, gdyż ten wyjątkowo wielką wagę przywiązywał do swej garderoby oraz do tego, by nie ubierać tego samego nie tyle co drugi dzień, co nawet w przeciągu kilku dni. Rzut oka na nieogolonego Łukasza tylko potwierdzały jej domysły.
- Muszę to czym prędzej zweryfikować i donieść Karolinie - pomyślała wracając do swego gabinetu.

***
- To dziś nie masz dla mnie jogurciku? - spytał pełnym smutku głosem Łukasz, gdy tylko Błażej po kilku minutach od przyjścia znowuż, porannym zwyczajem, pojawił się w jego pokoju.
- Jeszcze ci mało po wczorajszym, czy też nawet po dzisiejszym nad ranem? - zaśmiał się Błażej i usadowił na rogu biurka, przy którym pracował jego Cherubinek. Siedział, machając początkowo założoną na nogę nogą i patrzył się intensywnie w jego kierunku uśmiechając się bezwiednie. O czym myślał zdradzała tylko rosnąca wypukłość w jego spodniach.
- Ej wolnego! - krzyknął Łukasz, gdy Błażej pozbawioną już obuwia stopą, dalej siedząc na biurku, podgniatał i masował jego krocze. Po czym przyciągnął go do siebie, na fotel i zaczął namiętnie całować, gdyż sam nie umiał długo opierać się pokusie, szczególnie w takiej postaci.
Pochłonięci sobą nieco zapomnieli gdzie się znajdują, toteż omal nie spadli obaj z fotela, gdy w pokoju bez większego ostrzeżenia pojawiła się Olga.
- Nie przeszkadzam wam oby?
- Nie skądże, właśnie zabieraliśmy się do pracy, udzielałem Błażejowi ostatnich wskazówek.
- Właśnie widzę - rzekła nieco chłodno - jak już skończycie, Błażej wpadnij do mnie.
- To pilne? - spytał rudzielec, przyglądając się jej uważnie.
- Raczej tak, nie chcę za długo czekać - jej głos zdawał się zdradzać niezadowolenie z sytuacji, w jakiej zastała swoich współpracowników, w rzeczywistości sama była bardzo ciekawa jak rozwija się romans. I wyszła.
- Bardzo jest wkurzona? - zapytał lekko przestraszonym głosem Łukasz - znasz ją trochę dłużej.
- Na to wygląda...
- Jak będzie z tego jakiś dym będziesz musiał to odpokutować. Na kolanach - rzucił półżartem Łukasz, chociaż naprawdę przejął się sytuacją.
Błażej widząc to, postanowił, że nie może odmówić sobie przyjemności i by pognębić jeszcze trochę swego kochanka i dodał:
- Kiedyś już ktoś za to wyleciał, ale może jakoś się z tego wywiniemy... No nic idę do niej - racząc go głębszym pocałunkiem, opuścił gabinet, by udać się na plotki do szefowej, zostawiając Łukasza z głową pełną wspomnień po minionej nocy.

***
- Chciałaś mnie widzieć - radośnie pocałował ją w policzek na powitanie.
- Chodź, chodź. Karolina już na linii, zrobimy sobie małą konferencję. W końcu coś się nam należy za ten spacer, który ci zafundowałyśmy w weekend.
- Opowiadaj! - powiedziały na raz Karolina i Olga.
- No już, już. Co ja bym bez was zrobił.

W tym samym czasie rozmarzony Łukasz huśtał się rytmicznie na swoim fotelu, wpatrując się spod przymkniętych powiek w wybrany punkt przed sobą i przypominał sobie po kolei co działo się poprzedniej nocy.
Wieczór w sumie zapowiadał się całkiem niewinnie, po obiedzie znów na mieście, mieli się wybrać do niego, by obejrzeć ich wspólny ulubiony film. To nic, że widzieli już go po kilkanaście razy. “Bulwar zachodzącego słońca” za każdym razem podobał im się tak samo i tak samo poruszała ich historia granej przez Glorię Swanson zapomnianej gwiazdy kina niemego Normy Desmond. Usadowili się na kanapie, stawiając między sobą miskę popcornu oraz opakowanie kolorowych żelek i skupili na wyświetlanym obrazie, popijając wino. Co kilka chwil ich dłonie spotykały się jednak, a to sięgając w tym samym momencie po prażoną kukurydzę, a to po misia. Haribo skończyły się wyjątkowo szybko, popcorn znikał także, By mieć do niego lepszy dostęp Błażej zabrał miskę z nim z kanapy i położył sobie na kolanach.
- Ejże! nie bawię się tak! Oddawaj! - oburzył się Łukasz i rzucił się na Błażeja, by odebrać mu pojemnik, lub choć wziąć kilka białych chrupiących przegryzek. Ten zaczął się bronić i zasłaniać nie chcąc dzielić się.
- Jak poprosisz ładnie to może i dostaniesz - zaśmiał się, stawiając miskę z boku łóżka.
Gdy Łukasz usiłował, nachylając się przez niego do niej sięgnąć, ten  jakby tylko na to czekał. Przyciągnął gospodarza do siebie, a gdy Łukasz siedział już na nim okrakiem zaczął łapczywie całować. Wykonywał przy tym pulsujace ruchy bioder, próbując jakby ujeżdzać Błażeja. Jednocześnie jego ręce coraz bardziej błądziły po ciele rudzielca, coraz śmielej dostawały się pod jego koszulę, rozpinając przy tym guzik po guziku. Błażeja ręce, czekające wszak długo na tę chwilę, przemierzały przestrzeń pleców Łukasza, by po pewnym czasie zejść niżej, nurkując pod gumką kolorowych bokserek i dostać się do jego jędrnych pośladków.
Po paru chwilach, niemalże samoczynnie ich ubrania znalazły się na podłodze, a chłopcy spleceni ze sobą zatracali się w całowaniu. Zmieniali raz po raz pozycje oraz obszary pieszczot. Błądzący język Łukasza przemierzał kolejne punkty na mapie Błażejowego ciała. Leżąc na nim odrzucił jego ręce ponad głowę, oraz przytrzymał silnie swoimi by ten mniej się wił, a sam zaczął z rosnącym zaangażowaniem lizać, całować, podgryzać jego uszy, prowadząc Błażeja do niemal spazmatycznych ruchów. Dalej schodził coraz to niżej, nie mogąc powstrzymać się przed zaatakowaniem szyi, tak by oznakować swoją ofiarę. Przyssał się ustami do jego szyi.
- Pojebało cię! - krzyknął Błażej próbując wyrwać się z silnego uścisku Łukasza.
Był jednak przygnieciony jego ciałem i nie mógł wykonać prawie żadnego ruchu, by zrzucić z siebie swego oprawcę lub choć nieco ochłodzić jego zamiary. Wszelkie sposoby obrony przynosiły wręcz przeciwne efekty. Łukasz coraz mocniej i z większym zacięciem pozostawał przyssany niczym pijawka do jego szyi.
- No i ślicznie! Choć może trochę przesadziłem, hmm, zobaczymy jak to jutro będzie wyglądać.
- Pożałujesz.
Łukasz zdawał się już tego nie słyszeć zajęty dalszym przemierzaniem językiem po ciele Błażeja. Dotarwszy do jego sutków wyjątkowo nie mógł się od nich oderwać. Raz, że zabawy nimi wyjątkowo go podniecały, uwielbiał je gryźć i ssać, a po wtóre Błażej nosił w nich kolczyki, co dawało mu nową płaszczyznę do zabawy. Sądząc po efektach, jakie przynosiła jego praca ustami, Błażej i z tego też czerpał wielką przyjemność, jego oddech znów przyspieszył i zaczął lekko posapywać. Nie przestając bawić się sutkami, które teraz drażnił palcami, schodził językiem coraz niżej zakreślając nim meandry po płaskim i gładkim brzuchu Błażeja. Gdy dotarł głową do jego krocza Błażej nagle wyrwał się i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni. Dzięki temu obaj mogli jednocześnie nawzajem zajmować się ssaniem i lizaniem swoich penisów. Jednak ów symetryczna pozycja nie trwała za długo, gdyż im Błażej intensywniej i z większym zaangażowaniem oblizywał wokół Łukaszową główkę, tym ten coraz częściej oddawał się zaznawanej przyjemności i zaczynał zaniedbywać swojego kochanka. W końcu przestał robić cokolwiek, pozwalając Błażejowi w pełni zająć się tylko nim. Ułożył się wygodniej, podsunął pod głowę poduszkę, tak by i rudzielec zmienił pozycję i znalazł się poniżej niego, z głową idealnie umieszczoną nad prężącym się fiutem. Błażej pracował z coraz większym zaangażowaniem ustami, które coraz bardziej i łapczywiej pochłaniały Łukaszowego penisa, równocześnie nie przestawał pracować dłonią ruszając nią raz w górę raz w dół, lekko obkręcając wokół, by zapewnić jeszcze większą stymulację. Palce drugiej ręki powoli, ale uparcie próbowały dostać się i wiercić w jego dupę. Czuł na nich lekko zaciskające się zwieracze, próbujące zapobiec dostaniu się intruza.
Łukasz ciągle bawił się włosami Błażeja, głaszcząc go czule, jednak czując coraz większe podniecenie, objął obiema rękoma jego głowę i pilnował by każdy jej ruch był coraz głębszy. Prężąc się coraz bardziej i zauważając, że powoli zbliża się moment, w którym będzie dochodził, w chwili całkiem obfitego wytrysku, wyjął penisa z jego ust, także część spermy zalała usta Błażeja a reszta wylądowała na jego klacie.
Na moment padli jakby zmęczeni, lekko dysząc i wpatrując się w siebie z uśmiechem, nie mówiąc nic, by nie psuć chwili pełnej wzajemnego, milczącego porozumienia. Łukasz obrócił Błażeja placami do siebie i czule objął, nadal w pełni podniecony i już gotowy do kolejnych akcji zaczął całować po karku, jednocześnie pieszcząc jego penisa i próbując swoim namierzyć odpowiednie miejsce pomiędzy pośladkami. W końcu sam zszedł niżej, rozchylił lekko już wypięte pośladki Błażeja i zaczął je napastować językiem, wnikając coraz głębiej. Czynił to z wielką wprawą, w końcu długie praktyki z Patrykiem na coś się przydawały. Powoli zaczął rozszerzać dziurę także palcami, na przemian z pojawiającym się tam co chwilę jęzorem. W międzyczasie wygrzebał ze stojącej koło łóżka szafki gumkę, nie przestając lizać Błażejowego rowa. Założył gumkę i bez uprzedzenia zastąpił język swoim penisem. Błażej aż się wyprężył, lekko jęknął ale nie protestował, to też Łukasz czując milczące przyzwolenie zaczął go początkowo powoli i nie do końca głęboko, rytmicznie posuwać. Każdy następny ruch stawał się coraz szybszy i głębszy. Jednocześnie rozchylał dłoniami pośladki, by mógł wpakować swego fiuta tak jak lubił - nagle i aż po same jajka, czując jednocześnie swoisty opór, do którego się dobijał. I tak obaj rytmicznie współpracowali, w sposób praktycznie nieprzerywny, mącony tylko co pewien czas jęknięciami Błażeja wynikającymi z za gwałtownego głębokiego wejścia Łukasza. Z pozycji “na pieska” przenieśli się płynnie do tej “na łyżeczkę”. Ruchy Łukasza stawały się co raz szybsze, w końcu przy wtórze poruszających się końcowo tylko bioder Błażeja znów doszedł. Tym razem nie miał już ochoty na kolejne orgazmy. Tak intensywnych nie udawało mu się przeżyć od dłuższego czasu.

- Nieźle, ale tych szczegółów to mogłeś nam oszczędzić - zaśmiał się dobiegający z zestawu głośno mówiącego głos Karoliny - ale zaraz, zaraz, Ty chociaż doszedłeś? Bo jakoś nie odnotowałam - spytała jak zawsze bezpośrednio.
- Jakbyś mi dała skończyć, to bym skończył i ja, cierpliowści księżniczko.

Widząc zmęczenie Łukasza, Błażej lekko rozżalony, ze ten myśli tylko o zaspokojeniu siebie, postanowił się odegrać za pozostawioną malinkę. Rozejrzał się pośród porozrzucanych po podłodze rzeczy i w oko wpadł mu krawat. Uśmiechnął się do siebie zadowolony z planu, który właśnie kiełkował mu w głowie.
- No teraz ty trochę popracujesz - powiedział do Łukasza. W tym samym czasie wyłowił ów krawat i przystąpił do związywania za jego pomocą z tyłu rąk Łukasza.
- Ej co Ty robisz? - zapytał, próbując się bronić, ale było już za późno, węzeł nie chciał go uwolnić.
- Zobaczysz, nie będziesz żałował - uśmiechnał się dwuznacznie i lekko złowieszczo.
Usiadł na ulubionym fotelu Łukasza, rozłożył szeroko nogi.
- No do roboty - dodał.
Taki obrót sytuacji Łukaszowi w sumie się spodobał, lubił bywać zdominowany w łóżku, choć może sam fakt, iż dokonywał tego Błażej wydawał mu się ciut kuriozalny z racji postury tegoż, ale chętnie się temu poddał. Uklęknął przed fotelem i zaczął teraz on swoje ustne robótki. Szło mu to oporniej niż Błażejowi, także z powodu braku możliwosći pomocy sobie rękami, a i Błażej nie pomagał mu teraz w żaden sposób, odpłynąwszy gdzieś myślami. Jednak lekko podgryziony przez Łukasza ocknął się i jakby obudził. Schwycił go mocniej za włosy i nie zważając na jego nieme protesty i opory zaczął posuwać w usta. Fakt iż ten się lekko dławił, tylko bardziej go podniecał, a widząc znowu stojącego kutasa Łukasza, stwierdził, że i on nie ma nic przeciwko temu, toteż zintensyfikował swe ruchy. Czując napływającą spermę zatrzymał swego penisa głęboko w gardle Łukasza pilnując by cały ładunek powędrował prosto do jego żołądka. Na koniec, żeby nic nie uronić, kazał mu jeszcze wylizać ostatnie krople z główki.
- O, widzę, masz nowy ulubiony jogurcik - zaśmiał się. Rozwiązał Łukasza i wrócili do łóżka, gdzie szybko zasnęli. To nic że za oknem już jaśniało, a następnego dnia mieli iść do pracy. Warto w sumie z takich powodów było się nie wysypiać.

Łukasz uśmiechnął się do siebie na przywołane wspomnienia, poprawił zawartość majtek i wziął się w końcu do pracy.

- I co, myślisz, że bedzie coś z tego? - zapytała Olga
- Nawet jeśli nie, to warto było tylko za nim latać dla tej nocy. Ale wydaje mi się, że w jego głowie coś kiełkuje i świta. Poczekajmy jeszcze trochę. Myślę że jakoś uda się mi go oplątać, nie zapominajmy, że trochę już o nim wiem. Gwoli przypomnienia, dziewczyny, tak się śmiałyście z tego że robiłem notatki z jego profilu na fellow, a teraz to wszystko jest jak znalazł!
- No w sumie. Bawcie się dobrze, to znaczy pracujcie. Czas do roboty, już dwunasta - ocknęła się Olga. - nie powinnaś już być w kawiarni?
- Z tobą, nie ma żadnego luzu ani spontaniczności, czasem się zastanawiam, co ja w tobie widzę... Baj! -
Karolina się rozłączyła a Olga i Błażej w końcu wzięli się do pracy nad projektem, który zalegał od rana na biurku. Praca szła im ciut marnie, gdyż Błażej co chwilę był nieobecny. Trudno mu się dziwić wszak.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz