niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 9


Bilard, wyznanie i dziwne spotkanie

Środa minęła Łukaszowi dość szybko. W pracy zawalony mnóstwem pracy stracił poczucie czasu i nawet nie zorientował się, że jest jedną z ostatnich osób, jakie jeszcze siedzą w biurze. Rozejrzał się przez szklaną ścianę swojego gabinetu i jedyne światło jakie ujrzał dochodziło z biura Olgi. W zasadzie chyba podświadomie odwlekał wyjście z pracy, gdyż tego wieczoru miał się spotkać z chłopakami na piwie. Po ostatnim incydencie z Markiem nie miał specjalnie na to ochoty, gdyż zupełnie nie wiedział, jak zachowa się tamten. Nie rozmawiali ze sobą o tym co się stało, a szybka ucieczka Marka z jego mieszkania utwierdzała go w przekonaniu, że sytuacja nie jest raczej komfortowa. Dziwił się sam sobie, że nie odczuwa nawet moralniaka z tego powodu, ale zrzucił to na karb swojego długiego już celibatu i potraktował to w kategorii dzikiego instynktu, który w końcu kiedyś się odzywa. Tak, potrafił znaleźć dobre usprawiedliwienie dla siebie, żeby nie czuć się podle, ale nie mając pewności, jak to odbiera Marek, wolał go jednak unikać.
Kiedy zbliżał się do bloku zauważył  stojącego przed nim Michała. Nie wiedział, czy Marek coś mu wspominał, czy sam się domyślił, w końcu Długi wyleciał od niego jedynie w samych spodniach i wątpił, żeby ubierał się na korytarzu przed wejściem do mieszkania. Przez moment nawet chciał zawrócić, ale uznał, że większego idioty już robić z siebie nie będzie. Michał zauważył sąsiada, uśmiechnął się na jego widok zupełnie naturalnie. Łukasz podszedł i się przywitał.
-  Hej Michał, co tak tkwisz przed domem?
- Zapomniałem kluczy, a Marka jeszcze nie ma... - odpowiedział trochę zmęczonym głosem.
- To chodź do mnie, lepiej w mieszkaniu, niż jak ten kołek na dworze - zaproponował Łukasz, po czym otworzył drzwi od bramy.
- Nie chcę Ci przeszkadzać, pewnie wracasz z pracy zmęczony?
- Daj spokój, wchodź, zrobię coś do żarcia i pogadamy. W końcu i tak mieliśmy się dziś spotkać na browarku - uśmiechnął się do kumpla i poklepał go po ramieniu.
Michał przystał na propozycję Łukasza z radością, bo w zasadzie czekał już ponad godzinę i zaczął być nawet głodny i spragniony. Obaj wyszli z windy, a Michał wyjął notes, długopis i coś pospiesznie napisał. Wydarł kartkę i włożył między swoje drzwi.
- Zostawiłem info dla Marka, że jestem z Tobą, bo chyba lepiej się nie szukać, jakbyśmy wyszli na bilard bez niego.
- Na bilard? - zapytał Łukasz.
- No takie były plany. Chcieliśmy Cię wyciągnąć na jakąś rozrywkę, przy okazji byś poznał kawałek miasta. No chyba, że nie przepadasz za bilardem?
- Nie, nie, lubię popukać kijem - zaśmiał się Łukasz.
- Haha, no nie wątpię - dwuznacznie odpowiedział Michał.
- Czyżby jednak wiedział, co stało się tamtej nocy? - przez moment zastanowił się Łukasz, ale zaniechał dociekań, bo w końcu to żadne przestępstwo. Poza tym, gdyby Marek tego nie chciał, to by do tego nie doszło - usprawiedliwił się szybko w myślach.
- O widzę, że już się troszkę urządziłeś... Miałem przyjść pomóc Ci sprzątać po imprezie, bo chyba narobiliśmy tu niezłego bałaganu, ale jakoś nie miałem wolnej chwili - z lekkim smutkiem wydukał Michał.
- Nic się nie stało, jakoś ogarnąłem bałagan, nie było aż tak strasznie. Czego się napijesz? Piwo, kawa, herbata?
-  Jeśli masz zimne piwo, to chętnie, najwyżej mnie trochę zamuli.
- Nie gotowałem niczego, ale mogę zrobić coś na szybko - zaproponował Łukasz
- Może Ci pomogę? Gotowanie to moje hobby, uspokaja mnie, a gotowanie razem z kimś to dla mnie fajna zabawa. Co masz w lodówce?
- Hmm,- wycedził Łukasz ogarniając mało imponujący stan zapasów- odrobina szynki, śmietana, trochę sera, zwłoki kilku pieczarek, kapary, oliwki, cebula i pomidor - wymieniał powoli Łukasz, żeby choć słuchowo zwiększyć ilość zapasów - Co proponujesz?
- Jak masz mąkę i drożdże zrobimy pizzę - z entuzjazmem zaproponował Michał.
- I jedno i drugie się znajdzie. Drożdże akurat kupiłem wczoraj z myślą o pizzy, ale to były tylko plany, z Tobą się zrealizują !
Michał zrobił zaczyn do ciasta, Łukasz zaczął kroić składniki i tarkować ser.
Po dwóch kwadransach ciasto było już gotowe i pizza trafiła do piekarnika.
- Nie wiedziałem, że z Ciebie taki zdolny kucharz. Taki sąsiad to skarb - skomplementował Michała.
- Dziękuję, ale już nie przesadzaj, każdy coś tam potrafi, a pizza nie jest trudna, ale fakt lubię gotować - z lekkim rumieńcem odparł Michał. Dopili piwo i wyjęli pizzę z pieca. Mimo skromnych nakładów wyszła im całkiem smaczna, aromatyczna od ziół i sosu jaki zrobił Michał. Zjedli po kawałku i Michał zauważył, że coś gryzie Łukasza, bo nerwowo spoglądał na zegarek.
- Łukasz, jeśli Ci się spieszy, albo masz inne plany, to ja uciekam, mogę poszwendać się po galerii.
- Ehmmm, skąd taki pomysł? Nie! absolutnie nigdzie mi się nie spieszy! Nigdzie nie będziesz się szwendał. Zrobiłeś pyszną pizzę, więc nie ma mowy, żebym się chciał Ciebie pozbywać !
- No dobrze, przynajmniej łapówka za przechowanie zadziałała - zaśmiał się Michał. - Stało się coś ? wyglądasz na zdenerwowanego. Wiem, że w sumie się nie znamy dobrze, ale jakbyś chciał pogadać...
- Wiesz, w zasadzie coś się wydarzyło, choć nie wiem, czy chcę o tym mówić. Z drugiej strony to i tak pewnie do Ciebie dojdzie, więc co tam, lepiej żebyś dowiedział się ode mnie.- Chwilę się zastanowił, nabrał powietrza i jednym zdaniem wycedził - Przespałem się wczoraj z Markiem!
Michał o mało nie zaksztusił się piwem na wieść którą usłyszał. Odstawił butelkę, otarł dłonią usta i wbił wzrok w Łukasza. Chwilę zajęło mu trawienie tej informacji, ale po niej na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiesz, wcale mnie to nie dziwi, to przystojny, fajny facet, z temperamentem, więc... - tu się zatrzymał szukając odpowiedniego określenia, ale nie znalazł, więc zakończył zdanie.
- Wiem, co sobie o mnie pomyślisz, ale cóż, stało się i nic nie poradzę.
- Daj spokój, jesteśmy dorośli i nie musimy się przed nikim tłumaczyć - całkiem spokojnie odpowiedział Michał, rozumiejąc nawet Łukasza, bo sam również miał z Markiem podobną sytuację.- To co, idziemy na bilarda, czy czekamy na Marka?
- Chodźmy, przebiorę się jedynie w coś lżejszego. Nie wiem, czy on w ogóle przyjdzie, po tym co się stało, więc nie traćmy zabawy !
Łukasz przeszedł do drugiego pokoju, pozbył się koszuli i garniturowych spodni, które jeszcze miał na sobie, wbił się w luźniejszy strój i obaj wyszli do miasta. Dotarli piechotą do klubu, w którym nie było jeszcze zbyt wielu ludzi. Michał zamówił stół, wziął bile i kije, Łukasz wziął po piwie i paluchy i zaczęli grać.
Łukaszowi niespecjalnie dobrze szła na początku gra, gdyż spory kawałek czasu minął od momentu, kiedy oddawał się tej rozrywce, ale szybko wyrównał poziom. Kiedy grali już drugą partyjkę Łukasz na plecach poczuł czyjś przeszywający wzrok. Odwrócił się i zobaczył za sobą Marka. Błyskawicznie uśmiech zniknął z twarzy Łukasza, a wzrokiem próbował ocenić jego nastrój. Marek podszedł po niego, cmoknął go w policzek i obdarzył go tym swoim rozbrajającym uśmiechem.
- No hej lover - powiedział może trochę cynicznie do Łukasza- hejeczka Michu. Zaczęliście beze mnie widzę, nieładnie, nieładnie.
Łukasz poczuł, jak się błyskawicznie rumieni i miał nadzieję, że półmrok wokół stołu zamaskuje tę czerwień na jego twarzy.
Yyyy no cześć …. - uciął na monet Łukasz- lover - i też się uśmiechnął
Wtedy już wiedział, że wszystko między nimi w porządku i obaj potraktowali to jako miłą przygodę jedynie, bez żadnych przykrych konsekwencji. Michał uznał, że da im chwile na rozmowę i poszedł do baru zamówić piwo dla Marka, wziąć dodatkowe przekąski i domówić dodatkowy czas na grę.
- Jak tam? - krótko zapytał Marek- wszystko gra?
- Tak, w porządku, a jak u Ciebie?
- Spoko, słuchaj, mam nadzieję, że nic się nie zmieniło od tamtego wieczoru? Nie chciałbym stracić nowo poznanego kumpla przez ten wyczyn.
- Wiesz, w zasadzie miałem powiedzieć Ci to samo. To była chwila zapomnienia i realizacji snu, jedyna i nie do powtórzenia.
- Jasne, choć nie wiem, czy nie chciałbym tego powtórzyć - szelmowsko odparł Marek. Tak, czy siak było rewelacyjnie i jeśli znów będziesz miał takie pragnienia, to wiesz, gdzie mnie znaleźć!
Marek wydawał się być całą sytuacją nieźle rozbawiony, a Łukasz zaczął się przez to nieswojo czuć...
- Dzisiaj to ja pukam kijem - rzucił w stronę Marka z udawanym lekko uśmiechem i wbił bilę w uzę.
- Mówisz i masz ! odpowiedział Marek.

Michał wrócił do kolegów z dzbanem piwa i przekąskami na tacy i oddali się grze. Czas mijał im szybko i wesoło. Łukasz kątem oka spostrzegł młodego chłopaka, którego gdzieś już widział. Próbował sobie przypomnieć jedynie skąd zna tą twarz.
W tym samym momencie Michał poderwał się z sofy i podążył w stronę dresa. Łukasz odrobinę zdziwiony tą znajomością wpatrywał się uważnie. Marek zobaczywszy gdzie zmierza Michał zasępił się, westchnął i mocno uderzył kijem w bilę, która aż wyskoczyła ze stołu i przeklął w przestrzeń. Łukasz domyślił się, ze chodzi tu o Michała i spotkanie z dresikiem, ale postanowił, że nie będzie dopytywał go teraz o szczegóły. Michał zniknął im z oczu na jakąś chwilę, a gdy wrócił, Marek praktycznie się do niego nie odzywał. Łukasz przeczuwał, że wróży to jakieś kłopoty.
Skończyli grać i prawie w milczeniu wrócili do domu.
- Dzięki za wesoły wieczór i zabawę, następnym razem ja was gdzieś zabieram ! - podziękował już na korytarzu Łukasz.
- Nie ma sprawy, ale niech to już nie będzie bilard ! - odpowiedział trochę szorstko Marek, a Michał jedynie machnął na pożegnanie Łukaszowi, po czym obaj zniknęli we wnętrzu mieszkania.
Łukasz przez moment zastanawiał się, jaki związek ma Michał z dresikiem i postanowił, że przy okazji porozmawia o tym z Markiem. Był już mocno zmęczony, więc szybko pozbył się ubrania, wskoczył pod prysznic i zasnął niemal w locie na poduszkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz