niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 1



Żegnaj stare

Do tej pory cechował go wręcz patologiczny pragmatyzm, a planowanie wszystkiego w najdrobniejszych detalach miał opanowane do perfekcji. Chciał się oderwać od tej rutyny, która zaczęła go przytłaczać, a te same twarze, które widywał dzień w dzień wybitnie go nudziły. Tak, bez wątpienia potrzebował zmian. Kiedy przez głowę przemknęła mu myśl o przeprowadzce sam się najpierw zganił za taką ekstrawagancję, ale stłumił ją dość szybko i postanowił iść na żywioł. Nie trzymało go tu w zasadzie nic poważniejszego, prócz kilku wspomnień, które z każdym dniem się zacierały, kilku miejsc do których miał coraz mniejszy sentyment i kilku ludzi, którzy wydawali się żyć własnym odizolowanym życiem, aby mógł być w jakimś stopniu tego częścią. Dość szybko załatwił zamianę mieszkania i oczekiwał dnia przeprowadzki.
Obudził się dość wcześnie, choć transport reszty drobnych gratów miał zamówiony dopiero na trzynastą.  Mieszkanie było już tylko kilkoma ścianami na których znaczyły się jaśniejsze cienie po obrazach i zdjęciach. Zadumał się na chwilę przypominając sobie przeszłość, wszystkie radosne i smutne chwile, jakie spędził w tych murach. Nie było tego dużo, bo i nie było w zasadzie wielu ludzi z którymi dzielił historię swojego życia. Westchnął jedynie podsumowując ten kilkuletni okres w tym mieście i sięgnął po telefon, aby zadzwonić do Patryka z którym umówił się na przewiezienie reszty kartonów.
- Cześć Patryk, tak się zastanawiam, czy mógłbyś przyjechać wcześniej niż się umawialiśmy?
-  Mógłbym, stało się coś?
- Nie, wszystko gra, ale jakoś nie mogę już tu wysiedzieć i jeśli masz czas, to może moglibyśmy...
-  Jasne, daj mi kwadrans - dopowiedział Patryk przerywając Łukaszowi w pół zdania.


Patryk był bardzo konkretnym facetem, nie wdawał się zazwyczaj w dłuższe wywody, więc rozłączył się po otrzymaniu wiadomości. Nie był mistrzem kurtuazji i nie przepadał za owijaniem w bawełnę.  Znali się od kilku lat. Bezwiednie zaczął przypominać sobie moment, kiedy się poznali. Łukasz miał wtedy złamaną nogę i unieruchomiony musiał swoje odleżeć. Był to dla niego okropny okres sześciu tygodni przed samym urlopem, który miał  zaplanowany od a do z.
Owszem odwiedzali go znajomi, starając się  zapełnić mu czas, za co był im niezmiernie wdzięczny, ale mimo to straszliwie się wtedy męczył.
Nadrabiał zaległości w czytaniu, gdyż na to często brakowało mu czasu, ale dość szybko go to zajęcie nudziło. Postanowił zainstalować internet. Sam się sobie dziwił, że do tej pory nie korzystał z tego cudu techniki. Zupełnie wystarczył mu dostęp, kiedy w pracy mógł przeczytać wiadomości, odpisać na kilka listów od znajomych z poza kraju i na tym w zasadzie rola tego narzędzia się dla niego kończyła. Nie widział niczego nadzwyczajnego w czatach, czy plotkarskich portalach. Nie szukał partnera do związku, ani do anonimowego szybkiego seksu, więc bytność na branżowych stronach również była zbyteczna. Wtedy jednak nadmiar czasu zaczął być problemem, a z racji tego, że jego zdolności ruchowe były minimalne uległ pokusie. Tak właśnie poznał Patryka. Czytając bezwiednie dziesiątki anonsów, w których zazwyczaj chodziło o seks bez wchodzenia sobie w życie, znalazł jeden. Facet szukał przyjaciela. Zaśmiał się nawet uznając, że koleś musi być naprawdę naiwny, albo zdesperowany, ale mimo to postanowił napisać. Nie silił się zbytnio na jakąś wyszukaną formę, bo nie przypuszczał, że ów w ogóle odpowie. Zdziwił się jednak, kiedy nie dość, że odpisał, to zaproponował spotkanie...
Z tej retrospekcji z przeszłości wyrwał go dźwięk solidnego pukania do drzwi...
- No wreszcie hrabio, ileż można czekać u wrót ?
- Przepraszam, zamyśliłem się i nie słyszałem
- Wspominasz chwile w tych murach?
- Nie, raczej nasze poznanie
- Nie masz ciekawszych rzeczy do wspominania? - zaśmiał się ironicznie Patryk, po czym obszedł wszystkie pomieszczenia, aby zobaczyć ile mają do wyniesienia - Widzę, że nie próżnowałeś w nocy. Zabierzemy się na dwa razy. Zaparkowałem pod domem, więc się nie nabiegamy. Chcesz jechać od razu do Poznania, czy masz coś jeszcze do załatwienia?
- Jedziemy od razu, wszystko już załatwione, a nowi właściciele będą sami już wymieniać zamki, więc nie muszę zawozić im kluczy, mają swój komplet.
- Ok, to do dzieła. Zapakujemy windę, a potem do auta.
Patryk wydawał się tą przeprowadzką bardziej podekscytowany niż Łukasz i co jakiś czas go nawet poganiał. Czekały ich jeszcze trzy godziny jazdy. Po zapakowaniu ostatnich klamotów, Łukasz jeszcze na chwilę wjechał na górę. Chciał się pożegnać z sąsiadką, starszą panią, którą poznał zaraz po zamieszkaniu. Miła sędziwa kobieta nie mając swoich dzieci i wnucząt, całą swoją troskę i miłość przelewała na Łukasza, co na początku bardzo go irytowało, gdyż kobieta wydawała się być dość wścibska.
Z czasem ich relacje były zupełnie inne i pani Magda stała się jedyną powierniczką jego myśli i jedyną osobą, której chyba na nim tak mocno zależało. Kiedy się żegnali oboje mieli łzy w oczach, mimo iż zapewniał, że będzie ją odwiedzał najczęściej, jak tylko to będzie możliwe. Zbiegł na dół, wsiadł do samochodu i zatrzaskując drzwi zamknął ten rozdział swojego życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz